Debiutancki album Sylwii Grzeszczak, ukazał się równie 10 lat temu. Choć na rynku muzycznym jest dłużej, pracowała z zespołem Ascetoholix, w składzie którego był jej obecny mąż – Liber. Do zespołu Marcina, Donia oraz Krisa dogrywała chórki oraz wystąpiła w teledyskach. W 2009 roku nagrała płytę “On i Ona” właśnie wraz z Liberem. Z krążka są takie przeboje jak: “Kiedy spotkamy się na zakręcie” “Co z nami będzie“, “Nowe Szanse” czy “Mijamy Się“, ale dopiero płyta “Sen o przyszłości” dała jej dużą rozpoznawalność oraz pozwolił wystąpić na wszystkich możliwych koncertach. Sylwia jako dzieciak wystąpiła w programie “Od przedszkola do Opola”. Ukończyła szkołę muzyczną, w klasie fortepianu. Próbowała również w Idolu, ale tuż przed finałem odpadła. Obecnie jest mężatką oraz matką. Nagrała 3 solowe płyty. Przedstawiła niedawno nam kawałek z nowego albumu, którego premiera jest zaplanowana na ten rok. Album rozpoczyna się tytułowym kawałkiem. “Sen o przyszłości” był drugim singlem, do którego nagrano 2 teledyski, który na dzień dzisiejszy ma 25 mln. wyświetleń. Z kadrów tego teledysku powstała okładka do albumu i temat przewodni. Piosenka była wielkim hitem w Polsce, miała chyba wszędzie gdzie to możliwe pierwsze miejsce na listach przebojów. Dzięki temu kawałkowi Sylwia zgarnęła Eskę Music Awards, w kategorii teledysku roku. Nad tekstem pracowała Sylwia wraz z Liberem, a muzyką Sylwia. Nasza łódź wpływa na coraz szybszy nurt Coraz mniej mamy chwil by pogadać, spójrz Cały nasz dialog to gigabajty bzdur Szum, brak zasięgu Kawałek opowiada o powierzchownej miłości, która jest oparta na płytkich relacjach. Piosenka jest jedną z moich ulubionych z całej dyskografii Sylwii. Uwielbiam wykon na żywo, gdzie Artystka dogrywa na klawiszach. Tym kawałkiem też udowodnia że ma wielki talent, co nie jest do podważenia. Najlepiej uwielbiam to u Sylwii, że reprezentuje ją tylko talent, a nie żadne skandale. Trzyma na dystans wszelkie portale i nie jest zbyt wylewna w wywiadach. Na plus wokalizy oczywiście, które jak wiemy – uwielbiam 😎🤣 . Drugim kawałkiem jest “Leć“, którego autorami tekstu jest Sylwia z Liberem, a muzyka należy do Sylwii. Co to tego utworu mam jakieś mieszane uczucia. Sama kompozycja wydaje się być ciężka, nie w taki sposób że trzeba jakoś specjalnie analizować, ale niskie tony mnie po prostu meczą. Mimo wszystko wokal Sylwii tutaj broni cały kawałek, który tuż po drugiej zwrotce brzmi wprost idealnie. Mimo, że piosenka nie do końca w moim typie to jakimś cudem znam cały tekst🤣🤣 . Robi się trochę tanecznie i przed nami “Karuzela“, która była trzecim singlem i ostatnim z tego albumu. Tutaj trochę utwór brzmi jak za czasów “Ona i On“. Nad tekstem pracował już sam Liber, a muzyka należy do Tabba, który zresztą pracował przy wspólnej płycie Libera z Sylwią, więc może dlatego słyszę podobieństwo. Artystka lubi każdego rodzaju “nanam” czy “o, o, o, o” i tego nie brakuje w jej utworach. Teledysk ma ponad 19 mln. wyświetleń. Tutaj urzekły mnie warstwy operowe, wykonywane przez Sylwie. Nie wiem czy na singiel nie dałbym kolejnego utworu. “Bajka“, która nie była niestety promowana. A zyskała na Youtubie ponad 19 mln. wyświetleń, wynik mega wow! Na to, że potrafimy razem być Ani złotówki do dziś nie postawił nikt A tak naprawdę tylko ty i ja Słyszymy siebie, wiemy co nam w duszy gra Tekst należy Kuby Mańkowskiego oraz Libera, a muzyka Sylwia. Żałuje bardzo, że nie leciało to w radio, bo bardziej mnie porywa niż jej poprzednik. Na plus w tym utworze jest wszystko: muzyka, tekst, który jest dla mnie naprawdę dobry oraz wokal. Głos Sylwii brzmi tak dobrze, że mogę go co chwilę wychwalać, w każdym razie wiemy że lubi się porządnie wydrzeć. Jeżeli nie słyszeliście, to musicie koniecznie przesłuchać. Emocji jest bardzo dużo i razem z wokalistką odbiorca przeżywa to o czym opowiada utwór. Zostajemy w dobrych utworach i leci “Tęcza“, która jest równie dobrym utworem. Niestety i ten utwór nie był singlem, ale poradził sobie genialnie na YouTube, bo ma ponad 9 mln. wyświetleń. Autorem tekstu jest Sylwia Grzeszczak i muszę powiedzieć, że poszło jej równie dobrze co jej mężowi. W czarnej porywistej burzy Co w środku drogi sięga nas Niespełnionym scenariuszem Jak deszczem obrywamy w twarz Mgła przesłania horyzonty Na pierwszej linii frontu my Utwór opowiada o zwykłej tęczy, a nie o żadnej symbolice, to wiadomość dla homofobów, którzy skreśliłby utwór ze względu na tytuł 🤣🤣 Muzyka również należy do Sylwii. Mam wrażenie, że tutaj na serio połowa mogłaby spokojnie lecieć w radio i zająć wysokie miejsca na listach, trochę zmarnowany materiał. Robi się trochę weselej i wychodzimy z tych mocnych ballad. “Nie dam się” to kolejny utwór w całości od Sylwii. Tutaj mam wrażenie, że Artystka kierowała się piosenkami z lat ’00 – ’10. Tak jakoś kojarzy mi się z kolorowymi piosenkami z tych lat, a może z lat ’90, mhm.. 🤣. Kawałek jest przyjemny i milo się go słucha. Tutaj po raz kolejny mamy “na, na, na” oraz wokalizy. Wszystko brzmi dobrze. Do kolejnego utwory podchodziłem jakoś tak sceptycznie. “Imię trawy” z tekstem od Jacka Cygana a z muzyką od Sylwii, to numer 7. Uwielbiam w tym utworze klawisze. Nigdy nie rozumiałem teksu, ale miałem 17 lat, więc co ja mogłem wiedzieć. Myślałem ze Sylwia śpiewa o tym że jest trawą 🤣🤣🤣. Dopiero teraz wiem o czym opowiada ten tekst. Taki właśnie zawsze mam problem z tekstami od Cygana, piszę o czymś używając takich synonimów, że nigdy nie wiem o co chodzi 🤣. Po latach muszę przyznać, że polubiłem tą piękną balladę. A głos Sylwii jest jeszcze bardziej anielski niż wcześniej. Teraz największy hit, który dał Wokalistce takie nagrody jak: Przebój roku (Viva Coment), Najlepsza piosenka (Radio Zet, Dwójka), Muzodjania – nagroda specjalna. Drugie miejsce jako przebój FM oraz nominacje do SuperJedynki. “Małe rzeczy“, bo to właśnie mowa o tym utworze. Jest autorstwa Libera oraz Sylwii, Wyświetleń ma na YouTube lekko ponad 51 mln. gdzie łącznie jest ponad 60 mln. Na Spotify jest numerem 2 z pond 5 mlm. odsłuchów. Nie ma co ukrywać, teledysk i piosenka leciała wszędzie gdzie tylko mogła. Jest to pierwszy singiel z tego albumu. Utwór oczywiście lubię i nawet nie przeszkadza mi te sylabowanie w refrenie, taki jej urok 🤷♂️. Piosenka nawet przypomina mi fajne momenty z tamtego okresu. Przyznać się, kto jeszcze zna tekst na pamięć!? Numerem 9 jest “Najprzytulniej“, które zgarnęło ponad 6 mln. wyświetleń. Najprzytulniej tam, gdzie już nie ma nas Miejsca, które skrył pod skrzydłami czas To co było trwa, nikt nam nie zabierze wspomnień Tamto słońce ma – o wiele większą moc Nasz ulubiony brzeg, kolana zdarte wciąż Rodzice krzyczą dość Pora do domu, jest już chłodnie Tutaj mam to samo, co z “Bajką“, trochę żałuje, że taki dobry kawałek pozostał tylko na albumie, a nie poszedł w eter, w radio. Oczywiście pracował nad tym utworem duet Liber & Sylwia. Na plus w tym utworze, to na pewno tekst, z którym nawet się kiedyś utożsamiałem. Tak ma chyba każdy, że jak komuś się podoba jakiś kawałek, to widzi w nim swoje odbicie, odbicie swojego życia 🤣. Uwielbiam moment, po drugim refrenie (most), gdzie Sylwia delikatnie śpiewa. Ostatnim utworem, ale jeszcze nie zamykającym album (bo jest bonus) jest utwór “Gorszy dzień“, który odbiega od pozostałego materiału, swoim bitem oraz sam wokal brzmi tu nie co inaczej, bardziej agresywnie. Piosenka od razu mnie urzekła, chyba swoją innością. Nic się nie stało, to tylko gorszy dzień Nic się nie stało, to zwykły gorszy dzień, Bez podwójnego znaczenia I dna drugiego tu nie ma. Muszę przyznać, że ten refren jest często mi bliski 🤣. Nad tekstem pracował tutaj Kuba Mańkowski a nad muzyką Tabb, więc może dlatego słychać tą inność. Powiem wam, że ten kawałek też bym słyszał w radio, może nie w południe, ale po 24tej w Esce, mam nadzieje, że wiecie o co mi chodzi 😎. Nie wiem czy to nie jest mój ulubiony utwór z tego albumu, ale jedno jest pewne, wracam do niego najczęściej. Album posiada jeden kawałek bonusowy – “Za tobą“. Z tym utworem Sylwia wystąpiła w konkursie muzyki Rosyjskiej, otrzymała drugie miejsce. Nie napiszę wam, że to mój ulubiony album Sywlii, bo nie mogę. Nie napiszę tak o żadnym z nich. Znam każde jej kawałki na pamięć, mimo że samej Sywlii wielkim fanem nie jestem, ale jej muzyki owszem. O ile “Komponując Siebie” słuchałem namiętnie, znam na pamięć i śpiewam razem ze Sylwią. “Tamta dziewczyna‘ to album z którym mam najgorsze wspomnienia, ale zarazem najpiękniejsze. Nie raz “Czy to nie jest piękne?” pomogło mi wstać, czy “Żyj na medal” poprawiało humor. To “Sen o przyszłości” darzę mega sentymentem. Pamiętam, że jako młody szczyl jadąc na rowerze miałem właśnie te kawałki z tego albumu na słuchawkach. Pamiętam, że na pierwszych melanżach śpiewało się “Małe Rzeczy“. Są rzeczy które mi trochę nie pasują, ale każdy album Sywlii ocenie najwyżej jak tylko mogę i nie dlatego, że jest z Liberem, który jest z Obornik, czyli z mojej rodzinnej miejscowości, której mieszkałem ponad 24 lata. Nie dlatego, że kiedyś stała razem z Piotrem, koło ławki na której siedziałem i kłócili się, kto ma iść do bankomatu 🤣. Ocenię ją zawszę najwyżej dlatego że jest mega uzdolniona, ma chyba jeden z najlepszych głosów w Polsce. Śpiewa wzruszająco, świadomie. Utożsamiam się z wieloma jej tekstami, które wzruszają, uczą i poprawiają samopoczucie czy ocenę własnej wartości. Skandale są jej obce i broni się tym co ma najlepszego – muzyką. Byłem na jej koncertach i wiem z kim mam do czynienia słuchając jej. Polecam album, polecam każdy jej album. Czekam na kolejny i wiem, że będzie sztos! na pięć kaczuszek (moja skala oceniania)
O nich, o Tobie (piosenka z filmu o Annie Przybylskiej) - Sylwia Grzeszczak zobacz tekst, tłumaczenie piosenki, obejrzyj teledysk. Na odsłonie znajdują się słowa utworu - O nich, o Tobie (piosenka z filmu o Annie Przybylskiej).
Fortepian na czwartym piętrze Jest grzeczną panienką z dobrego domu. Rodzice wychowali ją w poszanowaniu dla najważniejszych wartości. Dlatego mimo wielkich sukcesów, woda sodowa nigdy nie uderzyła jej do głowy. Daleko jej do samouwielbienia, nie wie, co to pycha. Rodzice wskazali jej właściwy kierunek rozwoju – i pomogli spełnić marzenia. Ważne było też wsparcie wujka – bo to dobrze wszystkim znany z popularyzowania muzyki klasycznej Waldemar Malicki. - Pewnego dnia, będąc małą dziewczynką, podeszłam nagle do telewizora, w którym emitowany był jakiś koncert. Zapytałam wtedy rodziców: „Dlaczego ja tak nie mogę?” I uparłam się, że też tak chcę – śmieje się w wywiadzie dla blogu Gwiazdy na Świecie. Kiedy mała Sylwia zapragnęła grać na fortepianie, rodzice postanowili kupić jej drogi instrument, chociaż był to dla nich duży wydatek. Fortepian był stary i zniszczony, udało się go jednak wtaszczyć na czwarte piętro w bloku, gdzie mieszkała rodzina. Niestety – okazało się, że nie nadaje się do ćwiczeń klasyki. Kiedy jednak dziewczynka usiadła przy fortepianie i zagrała ze słuchu „Sto lat”, rodzice przestali mieć wątpliwości, że dokonali nieudanej inwestycji. Aż popłakali się ze wzruszenia. - Brałam udział w różnych konkursach pianistycznych i wokalnych. Nigdy nie miałam oporu w pokazywaniu tego, co potrafię; samo wyjście na scenę to dla mnie duża frajda, zabawa. Uwielbiam przygotowywać się do występów, przekazywać swoje wizje odbiorcom. Dlatego zawsze byłam chętna zaśpiewać i zagrać, jeśli tylko pojawiała się taka możliwość. Przede wszystkim chciałam się rozwijać, uczyć się czegoś nowego i utrwalać myśl „rób to, nie poddawaj się”. Czułam, że taka jest moja droga – wyjaśnia. Gorzki smak porażki Fortepian wyrobił w niej same dobre cechy: pracowitość, systematyczność i cierpliwość. Kiedy inne dzieciaki bawiły się na podwórku, ona nieustannie ćwiczyła. Jedyną przerwę w graniu miała podczas corocznego miesiąca wakacji w Mrzeżynie. Na urlop rodzina jeździła w komplecie – i Sylwia wreszcie wtedy robiła to, co inne dzieci. Biegała, pływała, skakała, ale już po tygodniu... brakowało jej fortepianu. - W trudnych chwilach mama mówiła: „Musisz dać radę”. Siedziała ze mną przy pianinie z linijką i długopisem, czytałyśmy razem nuty. Przez pierwszy rok miałam z tym problem, ale potem ruszyłam z kopyta – podkreśla w rozmowie z „Grazią”. Nie obyło się jednak bez porażek. Ich gorzki smak poznała, kiedy miała zaledwie pięć lat. Wystąpiła wtedy w programie „Od przedszkola do Opola”, gdzie wykonała jedną z piosenek Krzysztofa Krawczyka. Niestety, zajęła trzecie miejsce. Potem odpadła w eliminacjach do dziecięcej Eurowizji tuż przed samym finałem. Kilka lat później była blisko zdobycia głównej roli w musicalu „Romeo i Julia”, który Janusz Józefowicz wystawiał w Teatrze Buffo, ale przegrała z Mariną Łuczenko. Gdy zgłosiła się do „Idola”, dotarła do odcinka z muzyką klubową, w którym zachwyciła jury, a mimo to odpadła. - Kiedy popełnię błąd, bardzo to przeżywam. Chcę go natychmiast poprawić, ale to mnie też mobilizuje. Mam w sobie coś takiego, że muszę się na siebie wkurzyć, żeby móc iść dalej – wyznaje dziś w „Cosmopolitanie”. Miłość zrodzona z muzyki Z czasem znudziło ją odtwarzanie cudzych kompozycji – zarówno na fortepianie, jak i przy mikrofonie. Postanowiła wtedy tworzyć własne utwory. W wieku szesnastu lat weszła po raz pierwszy do studia i dokonała debiutanckich nagrań. Szybko też przyszły koncerty. Chociaż była nastolatką i właściwie wszystko mogło jej strzelić do głowy, rodzice mieli do niej zaufanie i pozwalali na częste wyjazdy bez swojej opieki. - Dla mnie bardzo ważne jest to, o czym śpiewam. Nie mogłabym przekazywać rzeczy błahych, bezwartościowych. Ta sfera jest ważna, o ile nie najważniejsza. Do tekstu potrzebna jest chwytliwa melodia i wtedy jestem zadowolona ze swojego utworu – deklaruje w serwisie „Twoje wieści”. Pierwszy sukces odniosła, kiedy zaśpiewała z hip-hopową grupą Ascetoholix. Poznała wtedy nieco starszego od siebie rapera Libera. Od razu zaiskrzyło między nimi. Artystycznie i prywatnie. Wspólnie nagrane piosenki sprawiły, że oboje stali się popularni w całej Polsce. Aby ugruntować swoje pozycje, koncertowali, gdzie się dało. Ten bezpośredni kontakt z publicznością działał na ich korzyść. Z czasem jednak postanowili robić kariery osobno. - Kiedyś podczas wspólnych koncertów radziliśmy sobie ze wszystkim sami. Nie mieliśmy menedżerów, ciężar obowiązków i decyzji spoczywał na nas, a dawaliśmy radę. Miałam 17 lat, wielu rzeczy nie rozumiałam, ale mogłam się uczyć od Marcina, który w tej branży działał od dobrych paru lat. Swoje widział, swoje słyszał, dał mi kilka cennych wskazówek. Dziś każde ma swoją trasę koncertową, wspieramy się na odległość. Ale zawsze pamiętam, żeby przed koncertem zadzwonić i powiedzieć: „Będzie dobrze, daj czadu!” – opowiada w „Grazii”. Wszyscy myśleli, że rozstanie na polu muzycznym oznacza również rozstanie w życiu prywatnym. Nie było to jednak prawdą. Dopiero w zeszłym roku wyszło na jaw, że są razem, kiedy do mediów przedostała się informacja o ślubie Sylwii i Libera. Para skrzętnie ukrywała swój związek przed wścibskimi. Do dzisiaj najbardziej małżonkowie cieszą się, kiedy mogą odciąć się od całego świata zewnętrznego i pobyć razem w domowym zaciszu. - Jestem zakochana od paru dobrych lat. Mam kogoś, kto mnie wspiera. Gdybym w tym szalonym świecie była sama, mogłabym nie dać rady. Ale mam kogoś, kogo kocham i mam nadzieję, że tak zostanie. Nasza miłość zrodziła się zresztą z muzycznej współpracy – wyznaje Sylwia. Żadnych zdjęć z celebrytami Dzisiaj właściwie cały czas żyje na walizkach. Od koncertu do koncertu, od studia do studia. Praktycznie poświęca się muzyce przez całą dobę. Podobnie jak w dzieciństwie – kiedy jej rówieśnicy imprezują albo podróżują, ona komponuje nowe piosenki i dzieli się nimi ze swoimi fanami. Unika blasku fleszy i czerwonych dywanów, stroni od wszelkich skandali, niechętnie rozmawia o swym życiu prywatnym z dziennikarzami, dalej wydaje się skromną dziewczyną z Poznania. – Coś chyba we mnie jest. Ale nie umiem tego określić. Idę swoją drogą, komponuję. Może gdybym dostała od kogoś gotowy utwór, nie byłabym taka wiarygodna na swoich płytach. Tak, to chyba uczciwość. Nikogo nie udaję. Być może dlatego moja twórczość ma taki, a nie inny charakter. Nikt mi niczego nie narzuca. Do mnie zawsze należy ostatnie słowo. Ale słucham. Nie chcę schrzanić tego, co do tej pory osiągnęłam – deklaruje w „Twoim Stylu”. Mimo że potrafi wykorzystać internet, aby mieć dobry kontakt z fanami, zdaje sobie sprawę, że najważniejsze są koncerty. Żadnego występu nie lekceważy – nawet w najmniejszej miejscowości. I to właśnie występy dają jej głębokie poczucie, że to, co robi ma sens, nie tylko dla niej samej, ale i dla innych. - Uwielbiam koncertować. Nie mogłabym sobie wymarzyć lepszego scenariusza – udaje mi się łączyć dwie pasje: klasykę i rozrywkę. Gram i śpiewam. Na koncertach kameralnych największym wyzwaniem jest cisza i bliskość publiczności. Przypomina mi to koncerty pianistyczne, jakich zagrałam wiele. Stres jednak mija z chwilą, gdy zaczynam grać pierwsze dźwięki. Wtedy czuję, że wszystko idzie z górki. Kocham też wielkie koncerty. Czuję tę moc, kiedy kilkutysięczny chór śpiewa moje piosenki. Nie chcę wtedy schodzić ze sceny, staję się odprężona i spokojna. Mogę wracać do domu z przekonaniem, że to ma sens i pisać kolejne utwory – mówi na blogu Gwiazdy na Świecie. Jej piosenki są na wskroś polskie – nawiązują w otwarty sposób do tradycji naszej muzyki estradowej rodem z Opola z lat 70. i 80. Dalekie od zachodnich wzorców, stroniące od modnych brzmień, o łatwo wpadających w ucho melodiach. Sylwia nie wstydzi się sentymentalizmu: teksty jej piosenek, choć ich sama nie pisze, są pełne głębokich emocji. I odnajdują się w nich jej rówieśniczki, młode dziewczyny, które chcą wraz ze swą idolką wyśpiewywać swe rozterki podczas jej koncertów. - Mam własną wizję, robię to, co kocham. Sama czuję, kiedy sprawy będą miały wynik pozytywny, a kiedy negatywny. Nie zmusisz mnie do zrobienia zdjęcia, z którąś ze znanych osób tylko po to, by płyta się lepiej sprzedała. Stawiam na swoją muzykę, autentyczność. Moi menedżerowie już chyba wiedzą, że nie jest ze mną łatwo, mimo że nie zmuszają mnie do tego typu rzeczy i starają się ogarnąć moją własną wizję – uśmiecha się. Prywatnie lubi cieszyć się drobnymi rzeczami. Ta umiejętność sprawia, że świat wydaje jej się ciepły i przyjazny. Jak każda dziewczyna, interesuje się modą, zamawia ciuchy u znanych projektantów, ale potrafi też godzinami buszować w second handach. Dla zdrowia jeździ na rowerze, a podczas wakacji podróżuje z mężem. Pewnie niebawem przyjdzie na świat ich dziecko. Ale już teraz możemy być pewni, że świetnie sobie poradzi w roli mamy.6dMgu.